Miałam podobny problem, tylko u nas w grę wchodziły narkotyki. Jako matka nie mogłam na to wszystko patrzeć, serce pękało z rozpaczy kiedy wystawiłam mojego syna za drzwi. Ryzyko było ogromne, nie wiedziałam czy wróci, czy zatoczy się w swoim nałogu. Wrócił... po tygodniu, brudny, śmierdzący, gotowy do leczenia. Dziś nie mogę powiedzieć, że śpię spokojnie, boje się o każdy dzień, który jest przed nami. Myślę, że i Ty powinieneś podjąć konkretne kroki, nie zastanawiać się nad tym czy będzie lepiej, bo samo lepiej się nie zrobi.