Szanowni forumowicze, przyznam szczerze, że dla mnie zagadnienie seksoholizmu jest kompletnie niezbadane i nie rozumiem jego istoty. W większości uzależnień zaspokojenie własnych potrzeb (w taki czy inny sposób) przynosi choremu satysfakcję, natomiast okazuje się, że seksoholicy w większości czują do siebie wstręt po odbyciu tzw. przygodnego stosunku. A przecież właśnie ustawiczne osiąganie radości seksualnej jest dla nich motorem napędowym… Albo mi się wydaje, albo mamy tu do czynienia z nieznacznym odwróceniem logiki uzależnienia…