Czy można obawiać się własnej brzydoty, nawet tej wyimaginowanej? Mimo iż pojęcie piękna jest względne, to jednak zdarzają się ludzie mniej i bardziej atrakcyjni, którzy mają dosłownie obsesję na punkcie tego, jak wyglądają. Dysmorfofobia jest przykładem zaburzenia psychicznego, które przejawia się przeświadczeniem o istotnym defekcie urody. Dla takich osób nieestetyczna może być tak naprawdę każda część ciała.
I tym samym chory może narzekać na zbyt krzywy nos czy odstające uszy, mimo że, ich wygląd nie odbiega w żaden sposób od normy. Osobę dotkniętą dysmorfofobią nie przekonują usilne zapewnienia o normalności własnego wyglądu wygłaszane przez innych ludzi. Co więcej, obsesja na punkcie własnego wyglądu może rozprzestrzeniać się na inne części ciała. Choroba może z czasem całkowicie zaburzyć normalne funkcjonowanie, a nawet przyczynić się do zaniechania kontaktów towarzyskich. Jedyną możliwością pomocy jest rozpoczęcie psychoterapii. Niestety, statystyki wykazały, że schorzenie jest diagnozowane bardzo późno. Nawet 10 lat po tym, jak zauważy się pierwsze objawy. Pojęcie „dysmorfofobia” zostało wprowadzone w 1886 roku przez psychiatrę – Enrico Morselliego. Nie mniej jednak, prawdopodobnie najciekawszym, a na pewno najbardziej znanym przykładem był pacjent Zygmunta Freuda, którego sam badacz określił mianem „człowiek-wilk”. Mężczyzna był przekonany o deformacji nosa. Przykłady można by mnożyć. Do znanych osób z dysmorfofobią zaliczą się Andy’ego Warhola oraz Sylvie Plath.
Spis treści:
Dysmorfofobia -silne przekonanie o brzydocie i nieatrakcyjności
Dysmorfofobia jest przypadkiem, który dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, a jej początków można upatrywać już w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Wpływ na to ma np. traktowanie przez rówieśników, którzy mogą dokuczać w tym względzie, jak również niska samoocena, niepewność, odrzucenie. Podczas adolescencji z kolei bardzo zmienia się budowa ciała i zmienia psychika młodego człowieka, który powoli wchodzi w świat dorosłych. Wtedy zwłaszcza wygląd zewnętrzny ma szczególne znaczenie, a większość wad jest mocno wyolbrzymiana. Osoba dojrzewająca jest bardziej podatna na wpływ otoczenia i najważniejszy jest dla niej obraz własnej osoby w jego oczach. Paradoksalnie też osoby, które mają silne przekonanie o swojej nieatrakcyjności, postrzegane są jako próżne. Na osoby z dysmorfofobią nie działają żadne racjonalne argumenty, które dostarcza im otoczenie. Dodatkowo w mass mediach co chwilę pojawiają się informacje na temat obowiązującego kanonu urody – trzeba być pięknym, młodym, zdrowym, co często dodatkowo potęguje negatywne postrzeganie swoich walorów.
Zaburzenia emocjonalne doświadczane w okresie dojrzewania są głównymi, ale nie jedynymi możliwymi przyczynami dysmorfofobii. Uważa się, że do jej rozwoju przyczynia się wiele czynników. Tak, jak ma to miejsce w innych zaburzeniach o podłożu psychicznym (w tym np. depresji i choroby dwubiegunowej), rozwój dysmorfofobii może mieć związek z dziedziczeniem genetycznym. Przeprowadzono badania, które wykazały, że osoby cierpiące na zaburzenie postrzegania własnego wyglądu mają zmienione czynności mózgu. Upośledzenie ma prawdopodobnie miejsce w strukturach ośrodkowego układu nerwowego związanego z przetwarzaniem bodźców wzrokowych oraz procesów emocjonalnych. Niestety dokładne przyczyny dysmorfofobii nie zostały jeszcze poznane. Za każdy objaw może odpowiadać inny obszar mózgu np. ciało prążkowane, ciało migdałowate lub zakręt obręczy. Do objawów dysmorfofobii zaliczać mogą się jeszcze (w szczególności na zaawansowanym jej etapie):
- samookaleczanie się;
- zaburzenia osobowości;
- próby samobójcze;
- problemy z odżywianiem się, zaburzenia łaknienia, anoreksja lub bulimia;
- fobie społeczne, głównie unikanie przebywania w towarzystwie innych ludzi;
- zaburzenia obsesyjno-kompulsywne;
- chęć odcięcia własnej kończyny czyli apotemnofilia.
Opisano również pewne czynniki, zwiększające prawdopodobieństwa pojawienia się choroby. Okazuje się, że rozwojowi dysmorfofobii sprzyja perfekcjonizm, który czasem przybiera przesadne rozmiary. Osoba taka nie wyjdzie z domu i nie pokaże się innym ludziom, gdy nie wykona wszystkich czynności pielęgnacyjnych i/lub makijażowych w określonej kolejności i z konkretnym efektem. Aż do skutku. Lęk społeczny oraz nadwrażliwość estetyczna ma nie mniejsze znaczenie. Ponadto, Jeffrey Gray opisał koncept znany pod nazwą „Behawioralnego Systemu Hamowania (BSH)”, którego stopnie reaktywności pozwalają z dużym prawdopodobieństwem sprzyjać dysmorfofobii. Zgodnie z tym założeniem lęk wynika z wrodzonych systemów, które kontrolują człowieka.
W poszukiwaniu defektów urody
Ciągłe sprawdzenie aktualnego wyglądu przypomina wręcz obsesję. Pojawiają się natrętne myśli i przymus wykonywania określonych czynności związanych z tym, aby usunąć wadę urody. Nadmierne zainteresowanie swoim wyglądem najczęściej dotyczy twarzy. Przeszkadzają: nos, skóra, wada wzroku, wąskie usta, trądzik, piegi i inne defekty. Nie podoba się kształt twarzy czy stan owłosienia, a uszy są za duże lub zbyt mocno odstają. Problemem może być też za mały biust, za grube nogi, za mały członek, łysina i wiele innych przykładów. Nawet jeśli uda się dany problem zlikwidować, to osoba cierpiąca na dysmorfofobię znajdzie sobie inną wadę i skupi się na niej. Może się to wydawać osobliwe i trudne do zaakceptowania przez osoby trzecie, jednak osoby chore na dysmorfofobię naprawdę czują psychiczny i fizyczny ból związany z własnym wyglądem. Dla nich ta reakcja nie jest przesadzona.
Mój wygląd to problem
To zaburzenie, które nie ułatwia chorej osobie codziennej egzystencji. Skupiając się na swoim wyglądzie, nie radzi sobie w kontaktach z innymi ludźmi. Często też szuka potwierdzenia u członków rodziny, przyjaciół, znajomych na ten temat swojego defektu urody – że taki istnieje, porównuje się z innymi. To również powoduje problem w tworzeniu związków, a czasami nawet prowadzi do utraty pracy. Nierzadko też następstwem dysmorfofobii jest bulimia albo anoreksja czy depresja. Aby rozpoznać to zaburzenie, bierze się więc pod uwagę takie kryteria jak:
- nadmierne zainteresowanie wymyślonym lub niewielkim defektem urody,
- nadmierne zaabsorbowanie mankamentem w wyglądzie przekłada się na cierpienie lub zaburzone funkcjonowanie w społeczeństwie,
- krytyczne myśli na temat własnego wyglądu, które wykształcają u chorego szereg określonych czynności zwanych też rytuałami lub schematami zachowania.
- objawy tej choroby nie są efektem występowania innych zaburzeń psychicznych, w tym zaburzeń odżywiania.
Dodatkowo dysmorfofobię dzieli się na:
- urojeniową – psychotyczną,
- nieurojeniową – nerwicową.
Zmienić postrzeganie samego siebie
Gdzie najczęściej szukają pomocy osoby z dysmorfofobią? Udają się do chirurgów plastycznych (zapisując na kolejne operacje), dermatologów i stomatologów. A tymczasem w leczeniu tej choroby potrzebne jest spotkanie ze specjalistą zajmującym się zaburzeniami psychicznymi. W ramach terapii najczęściej przepisuje się leki antydepresyjne i przeciwlękowe. Celem farmakoterapii jest doprowadzenie do poprawy nastroju, a psychoterapii – podniesie wartości samego siebie. Zmiana postrzegania samego siebie ma ułatwić normalne funkcjonowanie na co dzień, pomóc w nawiązywaniu relacji międzyludzkich.
Leczenie farmakologiczne dysmorfofobii
To specjalista na podstawie rozpoznania, w tym wyników przeprowadzonego wywiadu z pacjentem, dobiera mu odpowiedni schemat leczenia. W większości przypadków zaleca się połączenie farmakoterapii i psychoterapii. Lekami przepisywanymi najczęściej są inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI). Mają one m.in. na celu poprawę nastroju. Te same farmaceutki stosuje się u pacjentów z depresją. Warto jednak pamiętać, że nie wszyscy pacjenci będą reagowali na leczenie. Mówi się wówczas o lekooporności. Co więcej, pierwsze spodziewane efekty leczenia tej choroby mogą pojawić się dopiero po wielu tygodniach, a nawet miesiącach od rozpoczęcia przyjmowania tabletek. Sama farmakoterapia wymaga cierpliwości, ponieważ często trwa latami.
Leczenie psychologiczne dysmorfofobii
Terapia poznawczo-behawioralna jest najczęściej stosowaną metodą leczenia chorych na dysmorfofobię. Zarówno od osoby leczonej, jak i terapeuty wymaga czasu i dużych pokładów cierpliwości. Specjaliści mający duże doświadczenie w prowadzeniu takich pacjentów, mówią, że po okresie poprawy często występuje regresja. Kluczowa jest świadomość chorego o tym, że ma poważny problem. Jest to czynnik konieczny, do rozpoczęcia, a przede wszystkim pojawienia się finalnych rezultatów psychoterapii. Jednym ze skutecznych założeń jest Terapia Akceptacji i Zaangażowania (ACT) należąca do nurtu poznawczo-behawioralnego trzeciej fali. Obejmuje one poniższe elementy:
- refleksję nad możliwymi mechanizmami, które mogą być przyczyną patologii w obrębie ośrodkowego układu nerwowego i efekt, jaki wywołały one w dotychczasowym życiu osoby chorej,
- zastosowanie strategii akceptacji własnego wyglądu przez zwiększenie psychologicznej elastyczności;
- pracę opartą na zaangażowaniu;
- strategię zmian zachowań;
- zaakceptowanie bólu (w tym psychologicznego) jako ważnego i fizjologicznego elementu życia człowieka.
Pierwsze wizyty u terapeuty zazwyczaj nie przynoszą poprawy. Pacjent zazwyczaj wstydzi się swoich myśli, nie potrafi otworzyć się na swojego psychologa, bywa wstydliwy i wyobcowany. Jest to normalne zachowanie, które nie powinno zniechęcać. Przechodzenie do kolejnych faz terapii na ogół jest bardzo czasochłonne. Każda jednostka reaguje na leczenie inaczej. U jednych pierwsze efekty pojawiają się wcześniej niż u innych. Bardzo ważną rolę odgrywa w całym procesie rodzinna bliskiego. Musi ona przede wszystkim posiadać wiedzę dotyczącą mechanizmu choroby, otaczać specjalną troską swego bliskiego i dawać mu wsparcie. Dlatego błędne jest myślenie, iż terapia obejmuje wyłącznie oś pacjent-terapeuta. Prawidłowa składa się jeszcze na rodzinę.