Dzieciństwo powinno wiązać się ze stabilizacją emocjonalną, poczuciem bezpieczeństwa i poszanowaniem potrzeb najmłodszych członków rodziny. To również czas, kiedy dzieci przyswajają sobie pewne normy społeczne i uczą się wchodzić w relacje z innymi osobami. Jednak w rodzinach dysfunkcyjnych próżno szukać tego typu zachowań. Dlatego dzieci z tego typu środowisk w dorosłe życie wkraczają z bagażem różnorodnych problemów.
Syndrom DDD
Rodzina dysfunkcyjna to pojęcie, którego nie można kojarzyć tylko z marginesem społecznym. Nie status społeczny czy majątkowy jest tu wyznacznikiem, ale to, jak rodzice i dzieci wywiązują się ze swoich ról społecznych. Jeśli nie pełnią ich w prawidłowy sposób, dochodzi do zakłóceń i cały „system” rodzinny działa dysfunkcyjnie. Każdy członek rodziny oddziałuje bowiem na innych. Problemy, które się w związku z tym rodzą, są stałe i rzutują na przyszłość dzieci. Wynikają one najczęściej np.
- z uzależnień rodziców – alkoholizm (dorosłe dzieci z rodzin alkoholowych nazywa się DDA), narkomania,
- przemocy psychicznej, fizycznej, seksualnej,
- zaburzeń psychicznych rodzica/rodziców,
- niepełności rodziny – sporadyczna obecność jednego z rodziców np. ze względu na pracę za granicą.
Nieprzewidywalny świat dziecka
Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych czują się zaniedbywane emocjonalnie np. przez to, że nie poświęca się im wystarczającej uwagi, nie mają wsparcia, miłości, akceptacji czy nawet codziennego kontaktu. Zaniedbania mogą być też natury społecznej, gdy rodzic nie kontaktuje się ze szkołą, a także biologicznej – niedożywienie itd.
Dzieci potrzebują poczucia bezpieczeństwa. Tymczasem rodzic z rodziny dysfunkcyjnej jest nieprzewidywalny, bo np. nadużywa alkoholu, bo nie radzi sobie z własnymi emocjami i problemami, co odbija się na najmłodszych członkach tej komórki społecznej w postaci kłótni, krzyków, huśtawki emocjonalnej. Raz rodzic jest opiekuńczy, czuły, sprawia miłe niespodzianki, a za chwilę odtrąca, jest agresywny.
Czujny i nieufny
Mając takie negatywne przykłady w dzieciństwie, mały człowiek nabiera przekonania, że świat jest właśnie taki – wrogi, pełen niemiłych niespodzianek. W stosunku do otoczenia dziecko staje się bardziej czujne i nieufne. Wstydzi się za swoich rodziców i swojego domu, traktuje to jako sekret, którego nikomu nie zdradza. Przez to, że rodzice nie wypełniają swoich ról opiekuńczych i wychowawczych, właściwie nie ma okazji do tego, aby poznać smak prawdziwego dzieciństwa. Dziecko przejmuje bowiem często rolę opiekuna np. w przypadku matki czy ojca alkoholika, młodszego rodzeństwa. Staje się „bohaterem rodziny” – rodzice są z niego dumni, bo jest obowiązkowe, dobrze się uczy, zajmuje domem, mimo iż samo dziecko w głębi duszy jest bardzo nieszczęśliwe i samotne. Dysfunkcyjność rodziny może przynieść także inny skutek – tzw. kozła ofiarnego, czyli dziecka, które sprawia kłopoty wychowawcze, źle się uczy, jest aroganckie, można na nim wyładować negatywne emocje. Nie jest też dobrze, gdy dziecko jest powiernikiem osób dorosłych i wysłuchuje ich problemów małżeńskich czy innych. Nie powinno także stać się sojusznikiem któregokolwiek z małżonków, jeśli jest między nimi jakikolwiek konflikt. Efektem rodziny dysfunkcyjnej jest też tzw. dziecko niewidzialne, uciekające w świat nierzeczywisty, niesprawiające kłopotów w wychowaniu czy nauce – to jego sposób na sytuację rodzinną i stworzenie sobie pozorów bezpieczeństwa.
Krok w dorosłość – pozory i prawdy
U podstaw syndromu DDD leży nieumiejętność radzenia sobie z różnymi emocjami. Dzieci wywodzące się rodzin dysfunkcyjnych uważane są z reguły za odpowiedzialne, radzące sobie w życiu, odnoszące sukces w pracy. Są efektywne, potrafią pracować pod presją i w stresie. Tak je postrzega otoczenie. A co tak naprawdę kryje wnętrze DDD? Jest tu miejsce na niepewność, niską samoocenę, nadwrażliwość lub w drugą stronę – blokadę emocji, nie pozwalanie sobie na ich okazywanie i przeżywanie. DDD bezlitośnie oceniają siebie i innych. Z jednej strony mają poczucie samowystarczalności, a z drugiej boją się podejmowania wyzwań, które mogą wpłynąć na ich rozwój osobowy. Są rozgoryczone, złe na swoich rodziców, mają do nich żal. Taki start życiowy nie pomaga także przy budowaniu związków i zakładaniu własnych rodzin. Towarzyszy temu brak zaufania do siebie i partnera przy jednoczesnym pragnieniu i potrzebie bliskości, lęk przed doznaniem kolejnych krzywd i rozczarowań. Do tego dochodzi jeszcze problem z nadmiernym wstydem seksualnym czy wycofaniem w tym obszarze. Dlatego dorośli tacy albo rezygnują z podobnego scenariusza na życie, albo wchodzą w związki, w których nadal realizują rolę opiekuna i są lojalni wobec osób, które nie zasługują na to. Mają też problem, aby odnaleźć się w roli rodzica. Trudności pojawiają się także, gdy w grę wchodzi rozwiązywanie konfliktów.
Czy jest jakiś ratunek dla DDD? Terapeuta to osoba, które może pomóc znaleźć odpowiedni kierunek pracy nad sobą i podpowie metody, które to ułatwią. Bardzo ważne jest to, żeby uświadomić sobie, że rodzina nie jest odpowiedzialna za każdy problem, z którym walczy dorosłe dziecko. Każdy z nas bowiem ma ostateczny wpływ na to, jak potoczy się jego życie.