Choroba alkoholowa wbrew pozorom to problem nie tylko alkoholika, ale także osób, które z nim na co dzień żyją, nierzadko w poczuciu niemocy, bo nie wiedzą, jak mu pomóc. Nałogowe picie alkoholu komplikuje relacje rodzinne i przekłada się często na trudności finansowe. Alkoholik raczej ma mgliste pojęcie, że swoim uzależnieniem, nieprzewidywalnością stwarza innym członkom rodziny problem i nie jest dla nich żadnym wsparciem, a do tego jeszcze ich rani.
Wprowadza tylko niepokój, nie wykazuje żadnego zrozumienia dla tego, co przeżywają żona czy dzieci…To może wydawać się dziwne i niezrozumiałe, ale dzieje się tak nie z powodu jego złej woli, ale ze względu na swoje uzależnienie. Alkohol bardzo szybko zmienia bowiem emocje. Ci, którzy po niego sięgają, najczęściej chcą „zapić” smutek, żal, rozczarowanie, złość itd., a poczuć luz, swobodę, rozluźnienie, spokój. Powoduje on „cudowną przemianę” w emocjach i dlatego tak właśnie bardzo uzależnia.
W paradoksie współuzależnienia
Bardzo często żona czy dzieci paradoksalnie swoją chęcią pomocy ułatwiają codzienne życie alkoholikowi, nie zdając sobie sprawy z tego, że popadli we współuzależnienie. Wzmagają swoje wysiłki, aby ochronić go przed skutkami prawnymi, kłopotami finansowymi (długami, jakie zaciąga) czy zawodowymi (usprawiedliwiając kolejną nieobecność w pracy itd.). Chowają przed nim alkohol lub piją z nim, żeby on sam spożył mniejszą jego ilość. Czasami także sami kupują napoje wyskokowe, żeby tylko alkoholik nie przyniósł wstydu w osiedlowym sklepie. Wyciągają go z melin, odprowadzają do domu, gdy zaśnie na klatce schodowej lub na chodniku. Kiedy pod wpływem alkoholu narobi bałaganu, sprzątają po nim. Wstyd przed otoczeniem za jego zachowanie jest tak duży, że wolą sami ponosić konsekwencje zachowań alkoholika, „żeby tylko sąsiedzi nie gadali”… Tym samym nie ma on szans przekonać się, jak to, co robi, odbija się na innych członkach rodziny, jak wiele negatywnych skutków przynosi jego zachowanie. Odwleka też swoją decyzję, aby spróbować cokolwiek zrobić, aby poradzić sobie z nałogiem. Najbliżsi wszystkie te działania podejmują w dobrej wierze, chcąc mieć, choć częściową kontrolę zarówno nad alkoholikiem, jak i życiem, które na co dzień z nim dzielą.
Konfrontacja z rzeczywistością
Tymczasem najlepszą pomocą dla alkoholika jest jego własna konfrontacja z rzeczywistością. Jeśli ma do zapłacenia mandat – niech sam zapłaci. Jeśli zasnął po kolejnej libacji w parku na ławce – niech się tam obudzi. Jeżeli pod wpływem alkoholu urządził kolejną awanturę, poniszczył meble, potłukł naczynia – niech sam posprząta. Jeśli opuścił kolejny dzień w pracy – niech sam się tłumaczy przed szefem i zbiera naganę za swoją absencję. Tylko w ten sposób alkoholik będzie miał okazję ponieść konsekwencję własnego zachowania. Nikt za niego go nie „rozgrzeszy” i będzie mógł uświadomić sobie, że picie wcale nie jest bezkarne.
Pomóc, a nie zaszkodzić
Życie z alkoholikiem jest trudne, pozbawione poczucia bezpieczeństwa, zaufania i nacechowane wieloma negatywnymi emocjami. Aby mu jednak pomóc trzeba zacząć od uświadomienia sobie, że alkoholizm to choroba przewlekła i że nie można jej traktować jako wstydu dla rodziny oraz ukrywać przed całym światem. Nie jest to łatwe w obliczu różnych osobowości, jakie posiadają członkowie rodzinnych, ich wewnętrznego buntu przeciwko takiej kolei losu. Wsparciem dla alkoholika będzie także nietraktowanie go jak dziecka, które trzeba karać za to, jak się zachowuje. Nie warto również przyjmować obietnic, które składa pod wpływem alkoholu, bo będą to deklaracje bez pokrycia. Alkoholik często posuwa się do kłamstw – dlatego nie można pozwolić mu na to, aby uwierzył, że można przechytrzyć bliskich w tym zakresie. Nie ma też co oczekiwać, że jedna porządna kłótnia lub zagrożenie, że się odchodzi, coś zmienią w jego nastawieniu.
Dla alkoholika najsilniejszym argumentem będzie i tak chęć napicia się. W tym zakresie nie ma też co mu pomagać przez to, że usiądzie się z nim do jednej butelki, wypije więcej, żeby tylko on sam tego nie zrobił. Na nic się nie zda chowanie butelek lub wylewanie alkoholu, sprawdzanie, ile wypił. Alkoholik i tak będzie poszukiwał albo kolejnej butelki, albo okazji do tego, aby się napić. Widząc takie działania osób bliskich – uczyni to z jeszcze większą desperacją. Nie wolno załatwiać kolejnych zwolnień lekarskich, pożyczać pieniędzy na spłacenie długów, pomagać w leczeniu codziennego kaca, sprzątać po libacji alkoholowej. Za to bardzo ważna będzie konsekwencja – niestraszenie podjęciem takich czy innych działań, ale ich rzeczywista realizacja oraz udzielanie mu wsparcia i miłości. Warto doceniać próby, jakie podejmuje, aby wytrwać w trzeźwości. Nie można oczekiwać szybkiego powrotu do zdrowia w tej chorobie. Takiej samej gwarancji nie daje zwycięska walka z uzależnieniem – pewnego dnia alkoholik z powrotem może zajrzeć do kieliszka.
Wyrwać alkoholika z sideł nałogu
Walka o to, aby alkoholik przestał pić to bardzo ciężka i często długotrwała praca. Będzie bowiem zawzięcie bronił swojego prawa do picia, twierdził, że ma kontrolę nad nałogiem, obiecywał, że się poprawi, co często będzie mijało się z prawdą. Nie załatwi się tego jedną rozmową. Czasami najbardziej skutecznym sposobem wytrzeźwienia jest jakieś dramatyczne wydarzenie, które będzie efektem działania alkoholika – np. spowodowanie wypadku drogowego czy innego, w którym ucierpią jakieś osoby. Częściej jednak trzeba szukać specjalistycznej pomocy w ośrodkach leczenia uzależnień. Nawet krótka wizyta u specjalisty może wpłynąć na to, że alkoholik podejmie decyzję o tym, że chce się leczyć. W momencie, kiedy jednak stawia wyraźny opór, stanowi wręcz zagrożenie w i tak już zaburzonym codziennym funkcjonowaniu rodziny, można jeszcze skorzystać opcji przymusowego leczenia. Dotyczy to konkretnie sytuacji, gdy osoba nadużywająca swoim zachowaniem powoduje rozkład życia rodzinnego, demoralizuje małoletnich, uchyla się od pracy i systematycznie zakłóca spokój lub porządek publiczny. Składa się wówczas wniosek do gminne komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, a ona dalej – do sądu, który – na podstawie opinii biegłego – rozpatruje czy osoba pijąca wymaga zastosowania takiego właśnie obowiązku.
Jeśli tak, to wówczas kieruje go na przymusowe leczenie do zakładu uzależnień. Terapia odwykowa wówczas może trwać nie dłużej niż 2 lata. Warto też spróbować podjąć tzw. metodę interwencji, czyli zorganizować spotkanie w gronie osób bliskich alkoholikowi. Porusza się wówczas kwestie związane z faktami, zdarzeniami, jakie miały miejsce z udziałem osoby pijącej w taki sposób, aby była ona w stanie zrozumieć, w czym tkwi problem. Musi ona być trzeźwa, a atmosfera spotkania powinna być jej życzliwa i przyjazna. Wyrwanie osoby pijącej z nałogu jest bardzo trudną rzeczą, ale nie niemożliwą do wykonania. Skuteczna pomoc to więc nie taka, która będzie tuszować skutków uzależnienia, ale wręcz przeciwnie – ta, dzięki której alkoholik na własnej skórze przekona się, jakie spustoszenie sieje jego nałóg w otoczeniu, w którym na co dzień funkcjonuje.