Choć w porównaniu z dziećmi mamy inne doświadczenia życiowe, nie znaczy to jednak, że ci mali ludzie nie mogą nas czegoś nauczyć. To niezwykli nauczyciele, których warto podglądać, analizować ich zachowania i… spróbować naśladować. W czym? Oto kilka przykładów.
Spontaniczność, autentyczność, bycie sobą
Tym, czego wielu dorosłym brakuje, jest spontaniczne, autentyczne wyrażanie siebie, swoich uczuć. A dziecko? Ono nie ma żadnego problemu z tym, aby odtańczyć taniec radości, krzyknąć z zachwytu, rozpłakać się nad ważną dla niego rzeczą. Dziecko dobrze wie, co lubi i co chce zrobić, a czego nie.
Dzieci – nawet spełniając oczekiwania dorosłych – pozostają sobą. Ich wyobraźnia nie zna granic, dlatego łatwiej jest im przyjmować te zachowania, w których czują się najlepiej. Dlatego tak łatwo wcielają się w rolę księżniczki, pirata czy policjanta. A jak to wygląda u dorosłych? Często męczymy się w zbyt ciasnych, niewygodnych maskach i kostiumach, jakie narzucają nam inni i okoliczności. Może właśnie będąc sobą, łatwiej byłoby nam znaleźć właściwe miejsce na Ziemi? Dzieci komunikują swoją niezgodę i niezadowolenie przez głośne mówienie „NIE”. A dorośli? Ile razy w duchu również krzyczymy „NIE”, a na zewnątrz robimy dobrą minę do złej gry? Warto uczyć się od najmłodszych skutecznej sztuki odmawiania innym. Pomimo konsekwencji…
Włączyć emocje i zaangażowanie na 100%
Mały człowiek angażuje się w swoją zabawę czy inne czynności w 100%. Gdy maluje, rysuje, gra w piłkę – to całym sobą. My często (także z braku czasu), wykonujemy wiele rzeczy po łebkach, byleby odhaczyć je z listy rzeczy do załatwienia. Podobnie jest z emocjami. Tu również dzieci angażują się w pełni. Albo kogoś lubią, albo nie; albo się na kogoś gniewają, albo wybaczają. Do tego mają umiejętność elastycznego przechodzenia z jednego stanu emocjonalnego w drugi. Po wielkim płaczu potrafią śmiać się jakby się nic nie stało… Nam już trudniej pozbierać się emocjonalnie. Nie mamy takiej łatwości szybkiego zapominania, dlaczego przed chwilą byliśmy zdenerwowani czy smutni. Wszystko za bardzo analizujemy, zbyt długo się zastanawiamy. Jednak czy zawsze warto rozpamiętywać długo różne porażki czy inne przykre sytuacje? Może lepiej zobaczyć, że za oknem wyszło słońce, na obiad mamy ulubione danie – dostrzec wiele miłych dla nas rzeczy. Żyć jak dziecko – tu i teraz! Dostrzeganie drobnostek w życiu i cieszenie się nimi to kolejna rzecz, jaką możemy podglądać od małych nauczycieli.
Szczerość, bezpośredniość i odporność na ludzkie gadanie
Dzieci nie mają żadnego problemu ze szczerością i bezpośredniością swoich wypowiedzi. Są odporne na ludzkie gadanie, nie przejmują się reakcją, jaką wywoła niejedna z ich wypowiedzi skierowana zarówno do osób znajomych, jak i nieznajomych. Obca jest im jakakolwiek etykieta w tym zakresie. W ich ustach nie są to jednak oceny, tylko obserwacje – że ktoś nie ma włosów, jest gruby, ma piegi, pobrudził się itd. Takim komentarzem nie chcą więc kogoś urazić, tylko bazują na stwierdzeniu faktu. Mamy ochotę pewnie nieraz zapaść się pod ziemię z tego powodu, ale z drugiej strony możemy uczyć się od dzieci budowania relacji opartych na szczerości i bezpośredniości.
Dzieciom możemy również pozazdrościć tego, że nie obchodzi je, co mówią inni. Nie przejmują się tym, jak są ubrane, że mają plamę na ubraniu, potargane włosy, brudną buzię. A my? Ciągle dbamy o nasz wizerunek, aby był jak najbardziej idealny pod każdym względem.
Czas na zabawę i eksperymenty
Każdy z nas pewnie pamięta, że w dzieciństwie potrafił bawić się praktycznie byle czym – kawałkiem papieru, patykami, kamieniami, nitką, owocami, warzywami… Dziś aby nas zadowolić potrzebne są nierzadko drogie gadżety – smartfony, tablety, konsole do gry i inne cuda techniki. A może by tak wsiąść w wehikuł czasu i cofnąć się do czasów kilkulatka? Cieszyć się podczas takich czynności jak gra z najbliższymi, pieczenie ciasta, rzucanie się poduszkami, chodzenie przez cały dzień w piżamie… Do tego jeszcze dobrze jest poeksperymentować. Dzieci uwielbiają kombinować z różnymi przedmiotami, łączyć je wbrew wszystkim zasadom logiki, bo są ciekawe efektu. Zamiast więc naszego powtarzanego często jak na mantrę: „nie uda mi się”, „nie dam rady”, „nie umiem”, lepiej spróbować wprowadzić w życie takie hasła jak: „mogę i umiem to zrobić”, „spróbuję”, „potrafię, bo jestem wystarczająco dobry”.
Własne tempo życia
Dorośli żyją w ciągłym pędzie. Mały człowiek posiada swoje tempo. Ma więc czas na beztroskie leżenie, bawienie się, jedzenie, oglądania bajek i tysiąc innych czynności, których często nasz kalendarz nie obejmuje… Ile razy denerwujemy się, że dziecko nie robi czegoś tak szybko jak tego oczekujemy, bo właśnie gdzieś wychodzimy, coś musimy załatwić? Na dziecku nie robi to żadnego wrażenia. Może więc warto wziąć z tego małego nauczyciela przykład i czasami też zwolnić, pożyć własnym tempem, a nie tym, które narzucają praca czy inne obowiązki? Zamiast łapać kilka srok za ogon, warto skupić się na jednym zadaniu i ze spokojem je wykonać, delektować się chwilą relaksu, spokoju, rodzinnym obiadem, wyjściem do kina. Spróbujmy zanurzyć się głębiej i dłużej w tym, co akurat robimy, a nie podejmować działania jak na rozkaz.
Od dzieci możemy uczyć się wiele każdego dnia. Mogą nam uświadomić, jakie naprawdę mamy potrzeby, o czym zapomnieliśmy i co się da jeszcze naprawić, aby być bardziej… beztroskim i szczęśliwym. Jak dziecko!