Jesteś miły, nawet dla tych, którzy są dla Ciebie niemili? Stawiasz potrzeby innych ponad swoje? Nie chcesz nikogo zawieść i być postrzegany jako osoba niewrażliwa? Wolisz unikać gniewu i konfrontacji? Ciągłe dbanie o to, aby nie stwarzać innym problemów też ma swoje granice. Jeśli czujesz, że nie potrafisz komuś czegoś odmówić, to może czas najwyższy pomyśleć o tym, jak zostać… „zdrowym egoistą”?
Znaleźć równowagę
Wychowanie na osobę grzeczną, pomagającą innym, posłuszną, kierującą się dobrem innych, a nie swoim, nasz charakter – wszystko to wpływa na to, jak zachowujemy się w relacjach z innymi. Czasami jednak bardzo trudno jest nam znaleźć równowagę pomiędzy własnymi potrzebami a oczekiwaniami innych. Nie umiemy odmawiać zrobienia czegoś dla kogoś, aby nie być postrzeganymi jako… niedobrzy. A gdy próbujemy – dopadają nas wyrzuty sumienia. Tymczasem „zdrowy egoizm” to przyznanie sobie prawa do własnych potrzeb i dbania o nie, bez poczucia winy. Wiąże się to oczywiście z byciem asertywnym, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie zawsze oznacza tylko mówienie „nie”. To również sposób na to, aby nauczyć się wyrażać swoje własne myśli, potrzeby, uczucia, oczekiwania bez poczucia dyskomfortu i przy zachowaniu szacunku dla drugiej osoby. Asertywność też nie powinna się wiązać z agresją.
Dzisiaj nie mam ochoty
Nauczenie się wysyłania innym komunikatu pt. „dziś nie mam na to ochoty” nie jest łatwą rzeczą. Ale nie jest też rzeczą niemożliwą do wykonania. Poświęcanie się innym i dla innych też powinno mieć swoje granice. I nie od razu może oznaczać, że z osoby empatycznej, współczującej nagle staliśmy się kimś zupełnie odwrotnym. Bycie ciągle miłym, uśmiechniętym nawet w sytuacjach, gdy coś nam nie pasuje, z czymś się nie zgadzamy, na coś nie mamy ochoty, to problem z asertywnością.
Wiąże się z tym często brak pewności siebie, zbyt niska samoocena, brak wiary we własne możliwości. Mówienie „nie” może odbywać się małymi kroczkami. Zacząć możemy od odmawiania najpierw w kilku przypadkach, aby potem zwiększać ich ilość. Zawsze też można wskazać kogoś, kto Cię wyręczy w danej czynności. Warto także zamieniać słowo „muszę” na „mogę”.
Korzyści z bycia „zdrowym egoistą”
Co zyskasz stając się „zdrowym egoistą”? Oto kilka korzyści:
- – zwiększysz swoje poczucie wartości,
- – możesz być bardziej szczęśliwy i spełniony,
- – inni będą Cię bardziej szanować,
- – pozbędziesz się wiecznego poczucia winy i lęku przed odrzuceniem,
- – będziesz miał większe poczucie sprawstwa.
Niekoniecznie Twój obowiązek
Czy można nie dać się wykorzystać, a jednocześnie nie obarczać się poczuciem winnym, że się komuś odmówiło? Przy zachowaniu „zdrowego egoizmu” jest to to jak najbardziej realne. Uczenia się bycia zdrowym egoistą to pamiętanie o tym, aby nie zacierały się granice między życiem zawodowym a prywatnym. Poza realizacją obowiązków służbowych niemniej ważna jest samorealizacja. Zdrowy egoizm to również nie dopuszczanie do tego, aby ktoś Cię wykorzystywał i manipulował Tobą – doprowadzić do tego może nadmierna życzliwość. Lepiej zatem unikać sytuacji, które są dla Ciebie niekorzystne. Nawet przyjaciołom czy rodzinie warto nauczyć się mówić „nie”, gdy przychodzą nie w porę, zamęczają swoimi problemami czy mimo Twojej pomocy – nie liczą się z Tobą (Twoim zdaniem, Twoją decyzją) czy czasem, który im poświęcasz. Warto pokazać, że masz swoje potrzeby i słuchać w nich swojego ciała. I pamiętaj – wiele z rzeczy, o które Cię proszą, to jednak niekoniecznie Twój obowiązek!